Kiedy dajesz za dużo…..i wciąż nie dostajesz tego czego pragniesz
Znasz taką sytuację?
Poznajesz nową osobę – zaprzyjaźniasz się, wchodzisz w relację romantyczną, zaczynasz pracować z nowym szefem/szefową i……zaczynasz dawać 😉 Przecież to takie naturalne dawać komuś na kim nam zależy.
Czas płynie a Ty dajesz – swój czas, uwagę, energię czasami też prezenty. Dajesz gdy druga strona o to prosi ale i wtedy gdy prośby nie ma. Ot tak. By sprawić przyjemność, by ta druga osoba była szczęśliwa. Gdzieś na trasie przestajesz zwracać uwagę na to, czy to co robisz jest zgodne z Tobą. Gdzieś na trasie zaczynasz godzić się na wszystko bez względu na to czy Tobie to się podoba czy też nie.
I niby wszystko jest ok ale gdzieś w środku zaczyna pojawiać się frustracja… Ja tyle daję a nie dostaję nic w zamian! On/Ona zupełnie nie docenia tego co dla niego/dla niej robię!
Czasami jest to świadoma frustracja. Ale czasem siedzi w środku i nie jesteśmy jej świadomi. Tylko jakoś tak nagle zaczynamy warczeć na tę drugą osobę lub na osoby postronne… I niby wszystko ok a jakoś „coś” nam nie pasi.
Taka sytuacja może trwać bardzo długo. Może też się nam „przelać” i nagle zauważamy ogrom dysproporcji między tym co dajemy a tym co dostajemy i ….kończymy relację z głośnym hukiem.
Potem spotykamy kogoś nowego i historia się powtarza – zaczynamy dawać, dawać i jeszcze raz dawać…
Skąd to się bierze? Dlaczego tak jest? I co z TYM można zrobić????
Jak to zwykle w naszym życiu bywa – wcale nie chodzi o relację z tą bliską osobą. Chodzi o relację z pierwszą lub jedną z pierwszych w naszym życiu bliskich osób. Mówimy więc o jednym z rodziców lub opiekunów, czasem z obojgiem rodziców.
Popatrz sobie na swoją relację z mamą lub/i tatą gdy byłeś dzieckiem. Czy rodzic był fizycznie dla Ciebie dostępny? Był w domu? Spędzał z Tobą czas? Czy był dla Ciebie emocjonalnie dostępny? Zwracał na Ciebie uwagę? Słuchał co mówisz? Interesował się tym co się u Ciebie dzieje? Dawał Ci swoja uwagę, czas, zainteresowanie, prezenty?
Weźmy pierwszą sytuację – rodzic fizycznie nie dostępny. (przykładowo tata)
Może tata miał pracę wyjazdową i często bywał poza domem. Może rodzice się rozwiedli i widywałeś tatę raz na miesiąc lub rzadziej. A może rodzic był chory i spędzał czas w szpitalach.
Co robi dziecko takiego rodzica?
Gdy może się z nim wreszcie spotkać, gdy ma tatę obok siebie – daje z siebie wszystko! Ze szczerego serca, z miłości, z tęsknoty za tatą. Zwykle wie już, że ten czas razem jest limitowany. Zatem nie zastanawia się nad tym co jest mu wygodne – ważne jest bycie razem i uszczęśliwianie taty. Za wszelką cenę. Niech ten wspólny czas będzie cenny. I daje, daje, daje. By tata znów wyjechał, zniknął, by znowu za nim tęsknić, zastanawiać się co jeszcze może zrobić by tato został dłużej. Z czasem w środku pewnie też się złości na tatę. Złości się, że go nie ma. Ale przecież na tatę się złościć nie wolno… Chowa więc tę złość w środku. I gra dalej w grę: dam Ci tato wszystko tylko mnie kochaj, tylko ze mną bądź….
Brzmi znajomo?
A druga sytuacja? Rodzic nie dostępny emocjonalnie? To weźmy dla równowagi przykład mamy.
Może mama była ciągle zajęta pracą, zarabianiem pieniędzy, odnoszeniem sukcesów. Lub miała depresję i się wycofywała z relacji. A może mama nie wiedziała jak być mamą lub nią być nie chciała. A może sytuacja rodzinna była taka, że mama ciągle zajmowała się innymi w rodzinie – innymi dziećmi, ciocią, dziadkami… I mimo, że dziecko miało wikt i opierunek – to tak naprawdę nie miało …. mamy.
I tu mamy sytuację podobną do przypadku rodzica nie dostępnego fizycznie. Dziecko zaczyna dawać z siebie wszystko by tylko mama zwróciła na nie uwagę. Stara się być grzeczne i spełniać wszystkie oczekiwania mamy. Bo może wtedy mama je zauważy? Pochwali? Przytuli? Ale mama pędzi dalej i cieszy się, że nie ma problemów z dzieckiem. A dziecko nie ustaje w swych próbach zaskarbienia sobie uczucia mamy i daje, daje, daje……
Trudne historie prawda?
No to jak takie dziecko jak dorośnie ma wchodzić w bliskie relacje? Tak się nauczyło z relacji z rodzicem – tak robi w dorosłych relacjach. Tak, ma więcej lat, tak mamy innych ludzi w tych relacjach, dzieje się to w innym otoczeniu. Ale schemat działania niestety zostaje taki sam. I jest on dla nas zupełnie naturalny. I mimo, że relacje takiego człowieka go nie satysfakcjonują – to nie wie on jak to zmienić.
A można.
Co zatem trzeba zrobić?
Trzeba tylko trochę popracować ze swoimi emocjami i przyzwyczajeniami.
Na początek wchodzi temat powrotu do emocji z dzieciństwa i ich uwolnienia i uzdrowienia. Chodzi o wszelkie żale, tęsknotę, niespełnienie, wysiłek, brak miłości – związane z niedostępnym rodzicem.
Jak puścimy te emocje – przychodzi kolejne wyzwanie – przebaczyć. Przebaczyć by wyjść z roli ofiary i by móc zostawić przeszłość za sobą.
Potem jest nauka tego, że można inaczej wchodzić w relacje. Że może być równowaga między dwoma osobami – uwagi jaką sobie dają, troski, miłości jaką się obdarzają….
Tu często wyskakuje dodatkowy temat – nauka przyjmowania….. No bo czy takie dorosłe dziecko umie przyjmować? Tego też się trzeba nauczyć. Że możesz przyjmować, że zasługujesz na to by dostawać, że to normalne, ze dostajesz….
A jak to wszystko zrobić?
Jestem praktykiem oddechu więc polecam sesje oddechowe. W sesji można po kolei dotknąć wszelkich pochowanych i nie przeżytych emocji. Można je przeżyć do końca a tym samym je uwolnić, uzdrowić, wypuścić ze swego ciała. Sesje pozwalają pozamykać stare historie i otworzyć się na nowe podejście do tematu.
Przy historii jak ta powyżej trzeba się liczyć z procesem, który może nam trochę czasu zabrać. Każdy kawałek swej historii trzeba uzdrowić i otworzyć przestrzeń na nowe w życiu. Gdy to się zaczyna dziać – mamy przestrzeń by dotknąć i popracować nad kolejnym kawałkiem a potem nad kolejnym itd. Taka sukcesywna praca daje nam możliwość dokonywania realnych i trwałych zmian w życiu – a przecież o to nam chodzi 😉 I satysfakcja ze zmieniania życia na lepsze jest ogromna 😉
Zapraszam serdecznie na sesje oddechowe
Możesz uzdrowić swoje życie!
Zdjęcie na stronie